niedziela, 26 stycznia 2014

"Stalker toruński" ruszył!

Witajcie! Nazywam się Szymon "Cornax" Pietrowski i jestem stalkerem. Rok temu trafiłem do zony bardziej ciekawy "innego" świata, niż podążający za łatwym zarobkiem. Na początku było super - dreszczyk emocji kiedy ze Skadowska obserwowałem mutanty, atmosfera wolności gdy gadało się do rana ze Żwawym i biegało z karabinem w łapie po okolicy. No niestety, dopóki nie zaczęło brakować kasy... Trzeba było ruszyć się poszukać artefaktów. Kupiłem za resztkę pieniędzy wódkę (podobno pomaga jak "zaczniesz się świecić") i nieco żarcia. Wyruszyłem na poszukiwania pełen nadziei, zostawiając w skrzynce koło łóżka zdjęcie matuli i kilka polskich groszy. jak się pewnie domyślacie już nigdy nie miałem okazji zajrzeć do blaszanego pudła. Ba, już nigdy nie zobaczyłem Skadowska. Wpadłem przez własną nieuwagę do anomalii pod spalonym gospodarstwem. Ot, wystraszyłem się trupa i cofnąłem o dwa kroki. Potem zobaczyłem białe światło i wylądowałem w krzakach z widokiem na szeroką rzekę. Byłem wstrząśnięty, gadałem kiedyś z Noem i wspomniał coś o teleportującej anomalii, ale gdzie to mnie przeniosło? Okolice Prypeć, czy ki diabeł. Ruszyłem w prawo, wzdłuż rzeki. Kiedy natknąłem się na polskie nazwy ulic zgłupiałem. Ku mojemu zaskoczeniu działał tu internet, co sprawdziłem natychmiast w "pożyczonym" najemnikom laptopie. "Tylko gdzie są ludzie?". Miasto w którym przebywałem (i przebywam nadal) nazywało się Toruń. Świat po godzinie zaczął przypominać koszmar. Mutanty tu są. Internet działa i świat w nim toczy się bez żadnych przeszkód. Na Facebooku pojawiają się nadal wpisy ludzi z tego miasta, jakby przebywali w innym wymiarze, a ja odbieram to przez jakąś kolejną cholerną anomalię. A może ja umarłem? Albo tkwię nieprzytomny w tych tunelach, tak jak tamten człowiek, w głębokim śnie? Wiele dni błąkałem się po centrum szukając niespleśniałego jedzenia i podstawowych artykułów. Pewnego wieczoru zaskoczyła mnie postać w mundurze, z AK 74 na ramieniu. Trojanov - nowy kompan w niedoli, w takim samym stanie jak ja, który trafił tutaj w wyniku wojny, jaką rzekomo toczono na tych terenach zaledwie tygodnie temu. Do dziś dzień ciągniemy żywot, a ja czuję się zobowiązany pokazać Wam, że równolegle obok rzeczywistości jaką znacie ktoś z karabinem w łapie walczy o każdy kolejny dzień, szukając sposobu jak się wydostać z otaczającego go gówna.

1 komentarz: