środa, 29 stycznia 2014

Mieszkaniec fortu

Ciemno. Wstałem nie pamiętając, że zasnęliśmy z dala od okna. Świeca wypaliła się przez noc, na szczęście mamy jeszcze kilka baterii do latarek. W forcie jest nawet cieplej niż na zewnątrz. Pod wieczór słyszeliśmy jakieś dziwne odgłosy, jakby ktoś szedł głównym korytarzem.W napięciu przeszukaliśmy cały teren. Pusto. Drzwi do reszty kompleksu nie były otwarte, łańcuchy wisiały bezwładnie. Jest tu jakieś jeszcze inne wejście, czy co jest do cholery? Wyłamane kratki nadal były zabezpieczone drutem kolczastym. Dziś również sprawdziliśmy, wszystko w stanie zupełnie nienaruszonym. Nawet żaden z tych głupich włosów zostawionych na korytarzu nie poruszył się o milimetr. Mutant nie miał prawa tutaj wleźć. Nasuwa się jedno pytanie... czy to czasem nie był duch?


wtorek, 28 stycznia 2014

Zombie w natarciu

Wiadukt był cały i nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie się zapadnie. Na Lubickiej przy Obi całe masy zombie. Próbowaliśmy przejść bokiem przez Łyskowskiego ale przy policji tak samo, na dodatek kilka mięsaczy chodziło po targowisku. W bardzo wyrafinowany sposób (który Trojanov nazwał "małym potknięciem") ścigaliśmy się na złamanie karku z zachodem słońca, by dotrzeć do Fortu I - pewnej, zabarykadowanej i oczyszczonej miejscówki. Na miejscu w końcu zrobiłem fotkę Trojanovi, widać że jeszcze nie opuścił go humor :)


Cisza centrum

Jesteśmy niedaleko ulicy Tadeusza Kościuszki, kierujemy się w stronę Bielaw. Minęliśmy kilka budynków zniszczonych przez bomby. Na myśl że pod gruzami mogą leżeć trupy, przeszywa mnie dreszcz. Idziemy bez słowa od dłuższego czasu, nie chcąc zmącać grobowej ciszy centrum. Oby wiadukt był cały, nie mam zamiaru znowu przechodzić przez torowisko. Budynek dworca to dobre miejsce dla pijawek. Hmmm, no właśnie. 


Wesoła puszka

Sen dzielony na warty nie pozwolił po raz kolejny wykonać wpisu o wcześniejszej godzinie. Zrobiliśmy sobie szybkie śniadanie na trawniku przed garażem i zaraz wyruszamy. Co dziś się będzie działo - zobaczymy.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Garaż na Chabrowej

Pod blokowiskiem biega kilka snorków, na szczęście w porę zauważyliśmy ruch i jakimś cudem zdążyliśmy się wycofać. W celu uzupełnienia zapasów powędrowaliśmy z powrotem na wrzosy. Po dwóch godzinach poszukiwań znaleźliśmy w końcu na Chabrowej płatki w jakimś zagraconym garażu. Lepsze to niż nic, co nie? Jako że nie ma problemów ze skażeniem przenocujemy tutaj. W okolicy brak mutantów, a nawet jeśli coś przyczłapie, to od drogi dzielą nas grube stalowe drzwi. Zjedliśmy trochę i szybko idziemy spać, trzeba oszczędzać siły.


PS: Dziś straciliśmy masę czasu na sprawdzanie czy nie idą za nami mutanty od bloków, więc zbyt wiele ciekawego się nie działo.

Ślepe psy

Uroki spania na siedząco minęły. Zaraz wyruszamy, trzeba się tylko ogarnąć. Dobrze że zablokowaliśmy wejście do budynku, pełno śladów ślepych psów z dzisiejszej nocy. Zaraz skończą się konserwy, trzeba będzie iść pod blokowisko poszperać...


niedziela, 26 stycznia 2014

Ognisko pośród mroku.

Zimno jak diabli, na termometrze pokazuje - 18*C. Miast radiacji mamy problemy z zatrutym w tej okolicy powietrzem. Rozłożyliśmy obóz w starym budynku na obrzeżach osiedla Jar. Ognisko grzeje wychłodzone dłonie, ubranie przestało skrzypieć. Mieliśmy dziś małe kłopoty, wybiegł przed nami ślepy pies, a mój Colt odmówił posłuszeństwa. Na szczęście sytuacje uratował Trojanov swoim AK. Szkoda tylko tych nabojów karabinowych które poszły w to dziadostwo. Trzeba oszczędzać ile się da, nigdy nie wiadomo co przetnie nam drogę jutro. Na dniach poszukamy źródła trujących oparów. Na dokładkę dorzucam fotkę, znowu z moją osobą. Być może następnym razem w zasięg aparatu trafi Trojanov.


Chimera

Dziś znaleźliśmy z Trojanovem ślady chimery na terenie skażonym koło wrzosów. 
Samego mutanta widzieliśmy tylko przez chwilę, więc nie zdążyliśmy go sfotografować.



W zamian macie zdjęcie mojej osoby :)

"Stalker toruński" ruszył!

Witajcie! Nazywam się Szymon "Cornax" Pietrowski i jestem stalkerem. Rok temu trafiłem do zony bardziej ciekawy "innego" świata, niż podążający za łatwym zarobkiem. Na początku było super - dreszczyk emocji kiedy ze Skadowska obserwowałem mutanty, atmosfera wolności gdy gadało się do rana ze Żwawym i biegało z karabinem w łapie po okolicy. No niestety, dopóki nie zaczęło brakować kasy... Trzeba było ruszyć się poszukać artefaktów. Kupiłem za resztkę pieniędzy wódkę (podobno pomaga jak "zaczniesz się świecić") i nieco żarcia. Wyruszyłem na poszukiwania pełen nadziei, zostawiając w skrzynce koło łóżka zdjęcie matuli i kilka polskich groszy. jak się pewnie domyślacie już nigdy nie miałem okazji zajrzeć do blaszanego pudła. Ba, już nigdy nie zobaczyłem Skadowska. Wpadłem przez własną nieuwagę do anomalii pod spalonym gospodarstwem. Ot, wystraszyłem się trupa i cofnąłem o dwa kroki. Potem zobaczyłem białe światło i wylądowałem w krzakach z widokiem na szeroką rzekę. Byłem wstrząśnięty, gadałem kiedyś z Noem i wspomniał coś o teleportującej anomalii, ale gdzie to mnie przeniosło? Okolice Prypeć, czy ki diabeł. Ruszyłem w prawo, wzdłuż rzeki. Kiedy natknąłem się na polskie nazwy ulic zgłupiałem. Ku mojemu zaskoczeniu działał tu internet, co sprawdziłem natychmiast w "pożyczonym" najemnikom laptopie. "Tylko gdzie są ludzie?". Miasto w którym przebywałem (i przebywam nadal) nazywało się Toruń. Świat po godzinie zaczął przypominać koszmar. Mutanty tu są. Internet działa i świat w nim toczy się bez żadnych przeszkód. Na Facebooku pojawiają się nadal wpisy ludzi z tego miasta, jakby przebywali w innym wymiarze, a ja odbieram to przez jakąś kolejną cholerną anomalię. A może ja umarłem? Albo tkwię nieprzytomny w tych tunelach, tak jak tamten człowiek, w głębokim śnie? Wiele dni błąkałem się po centrum szukając niespleśniałego jedzenia i podstawowych artykułów. Pewnego wieczoru zaskoczyła mnie postać w mundurze, z AK 74 na ramieniu. Trojanov - nowy kompan w niedoli, w takim samym stanie jak ja, który trafił tutaj w wyniku wojny, jaką rzekomo toczono na tych terenach zaledwie tygodnie temu. Do dziś dzień ciągniemy żywot, a ja czuję się zobowiązany pokazać Wam, że równolegle obok rzeczywistości jaką znacie ktoś z karabinem w łapie walczy o każdy kolejny dzień, szukając sposobu jak się wydostać z otaczającego go gówna.